Reklama

Uzależnienia (cz.1)

Nie po omacku

O tym, jak w rodzinie i najbliższym otoczeniu nie przegapić sytuacji, które i tak będą miały ogromny wpływ na nasze życie, rozmawiamy z osobami zawodowo związanymi z udzielaniem pomocy
Wśród najczęstszych motywów sięgania przez młodzież po różnego typu środki psychoaktywne (narkotyki, leki, kleje, alkohol) wymienia się: ciekawość, namowę, naśladownictwo, chęć przeżycia przyjemności, uzyskanie lepszego samopoczucia, chęć nawiązywania kontaktów, nieśmiałość.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Psychiatrów Olę i Marcina Sztuków poznałam dziesięć lat temu. Pracowałam wtedy w szkole, a oni przyszli, by dać świadectwo ze swojego życia. Mówili uczniom o wyborach, które prowadziły ich dłuższą i trudniejszą drogą, ale dzięki nim poznawali prawdziwy sens swoich działań, także zawodowych. Wbrew oczekiwaniom bliskich, zrezygnowali z kariery w znaczeniu ogólnie przyjętym, na rzecz zwyczajnego życia. Choć może to nieodpowiednie określenie. Ich życia nie można nazwać zwyczajnym. Mają ośmioro dzieci, a za chwilę Ola urodzi kolejne. Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło podczas rozmów z nimi, była niezwykła znajomość charakterów, predyspozycji i przeżyć każdego z ich dzieci. Jak oni to robią? Skąd czerpią siłę? Poza tym przecież pracują - w obszarze psychiatrii, psychologii, uzależnień, trochę seksuologii, a także psychoterapii, dowodząc, że farmakoterapia jest czymś zbyt ubogim, jeśli chodzi o wnętrze człowieka.

Jak godzą te obowiązki? Wydarzenia z ich życia przekonują, że zawsze warto ufać Bogu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Rodzina jest przereklamowana? Szczególnie taka jak wasza, która w wielu środowiskach nie spotyka się z aprobatą, bo za dużo trzeba poświęcić?

Ola: - Nie jest to łatwe, jednak jest to życie na tyle fascynujące, zarówno jako żony, matki, jak i lekarza, że mam dużą motywację, by to łączyć. Okazuje się, że nie tylko da się to połączyć, ale wszyscy są szczęśliwsi. Miałam taki okres, że byłam tylko w domu, ale nie służyło to ani mnie, ani mojemu samopoczuciu. Teraz widzę, że jako matka i żona jestem szczęśliwsza, jeżeli mam w swoim życiu także miejsce i czas na pracę zawodową, chociaż jest to ok. ¼ pracy przeciętnego lekarza.

Nasza praca uczy nas szacunku dla drugiego człowieka i dla jego psychiki, delikatności w obsłudze; wiemy, że bardzo łatwo jest zranić drugiego człowieka, zwłaszcza, kiedy jest się jego rodzicem. Sami jesteśmy ostrożni i dosyć niepewni w swoim wychowywaniu, ale ponieważ dwie córki są już duże - jedna w tym roku zdaje maturę, druga zaczyna liceum - można powiedzieć, że widzimy już pierwsze owoce.

Reklama

Marcin: - Praca i życie w rodzinie wzajemne na siebie oddziałują. Oboje nie jesteśmy z dużych rodzin, więc sami nie mamy doświadczenia życia w rodzinie wielodzietnej; nie mamy takich wzorców, utrwalonych schematów. W pracy często mamy do czynienia z patologią. Bardzo dużo mi dała praca z młodzieżą trudną, uzależnioną, rozmowy o tym, jak wyglądają ich chore relacje w domu. Mamy świadomość, że rodzina jest systemem i pracuje jak kółka zębate; a dziecko jest najsłabszym elementem tego systemu. Na nim najczęściej skupia się to, co jest nieprawidłowe i dysfunkcyjne. Uzależnienia pojawiają się w coraz młodszym wieku, już nie tylko od alkoholu, narkotyków, substancji psychoaktywnych, ale też od Internetu, komputera. Łatwiej mi jest mówić w pracy mając swoje dzieci, ale także mówić do dzieci, ilustrując to przykładami z pracy. Jesteśmy bardziej skuteczni, nie moralizując, ale mówiąc, co się opłaca, co ma sens, jak robić, by być szczęśliwym.

- Gdybyście mieli najkrócej powiedzieć, co według was ma największy wpływ na to, że młodzi ludzie dokonują dobrych lub złych wyborów? Co jest najważniejsze, by być szczęśliwym?

Marcin: - Młody człowiek, to ktoś najbardziej spragniony miłości, mający dobre serce i szczere intencje, jest jednak bardzo naiwny, bo nie zna życia i zagrożeń. Często jego problemem jest tylko to, że nie ma komu zaufać, nie ma dobrych relacji, więzi, by powierzyć komuś opiekę i prowadzenie. W związku z tym często dokonuje wyborów po omacku, niepotrzebnie się raniąc, doznając traumy.

- Jesteście przede wszystkim rodzicami. Czy boicie się zagrożeń u swoich dzieci?

Ola: - Jeśli chodzi o starsze dzieci, część zagrożeń nie jest już dla nich aktualna, mają bowiem już taką wewnętrzną barierę psychologiczną, są świadome pewnych zagrożeń i same się wystrzegają pewnych rzeczy, przychodzą do nas z różnymi problemami i mają świadomość, że w pewnych sytuacjach same sobie nie poradzą. Trzeba do kogoś pójść, do rodziców, do innego dorosłego… Ale mamy wrażenie, że one już są na bezpiecznej drodze, jeśli chodzi o zagrożenia wieku młodzieńczego. Boimy się teraz o to, co będzie w ich życiu dorosłym. Jeśli zaś chodzi o zagrożenia młodzieńcze, bardziej się obawiamy o młodsze dzieci, te, które przekroczyły 10. rok życia. Jak opowiadają nasze córki, co je spotyka ze strony rówieśników (np. o namawianiu do oglądania pornografii!), o zagrożeniach - u nas się o tym jasno i otwarcie rozmawia - gdy coś się wydarzy, one mówią o tym ze zgorszeniem i oceną, co nas uspokaja i cieszy, natomiast mamy świadomość, że te zagrożenia są. Myślę, że dużo wcześniej niż rodzice sobie wyobrażają.

Rozmawiały Anna Przewoźnik i Agnieszka Chadzińska

Podziel się:

Oceń:

2012-12-31 00:00

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Zwycięstwo

Od lat jedną z propozycji letnich atrakcji jest Spotkanie Młodych w Kalwarii Pacławskiej, gdzie młodzież z całej Polski zjedzie się na wspólne wakacje z franciszkanami. W tym roku dołączą także znani ludzie, m.in. Krzysztof Ziemiec, Maria Stepan, Dariusz Kowalski, Patrycja Hurlak... Kto jeszcze? I dlaczego?

Więcej ...

Bp Marek Marczak przejął urząd Sekretarza Generalnego KEP

2024-06-24 20:01

BP KEP

Bp Marek Marczak przejął 24 czerwca br. urząd Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu Polski z rąk bp. Artura G. Mizińskiego, który pełnił tę funkcję w latach 2014-2024. Podpisanie stosownych dokumentów odbyło się w Sekretariacie KEP, którym od tej pory będzie kierował bp Marczak.

Więcej ...

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym samym z diecezji

2024-06-25 12:51

diecezja.kielce.pl

Decyzją matki generalnej Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza, siostry boromeuszki odchodzą z Kielc, a tym samym z diecezji kieleckiej - po 32 latach zostaje zlikwidowana placówka zgromadzenia w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

W. Brytania: Polski ksiądz Piotr G. oskarżony o 10...

Kościół

W. Brytania: Polski ksiądz Piotr G. oskarżony o 10...

Co chciałbym zmienić w moim dawaniu świadectwa o Jezusie?

Wiara

Co chciałbym zmienić w moim dawaniu świadectwa o Jezusie?

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym...

Niedziela Kielecka

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym...

Pustelnik z Góry Maryi

Święci i błogosławieni

Pustelnik z Góry Maryi

Zmiany kapłanów 2024 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2024 r.

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Niedziela Łódzka

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Niedziela na Podbeskidziu

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Kościół

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Diecezja kielecka: zmiany kapłanów 2024

Kościół

Diecezja kielecka: zmiany kapłanów 2024