Bartłomiej przypomniał, że orędzie Zmartwychwstania „rozbrzmiewa w świecie, który stał się Golgotą dla uchodźców i niezliczonej masy niewinnych dzieci”. "Ewangelia Zmartwychwstania niezłomnie głosi, że życie człowieka ma u Boga absolutną wartość. Bóg ogłasza, że cierpienia i trudności, że krzyż i Golgota nie mają ostatniego słowa i nie może tak być, żeby oprawcy odnosili zwycięstwo nad swymi ofiarami” - czytamy w orędziu.
"Wprawdzie w Kościele prawosławnym centrum pobożności zajmuje krzyż, to jednak nie on jest ostateczną rzeczywistością i nie określa też ostatecznego celu kierując życiem chrześcijańskim, gdyż właściwe znaczenie krzyża polega na tym, że prowadzi on do zmartwychwstania, a więc do pełni naszej wiary” - przypomniał patriarcha Bartłomiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W swoim orędziu honorowy zwierzchnik prawosławia podkreślił, że doświadczenie zmartwychwstania Chrystusa stanowi centrum wiary. „Życie wyznawców prawosławia we wszystkich jego aspektach i wymiarach przesiąknięte jest wiarą w zmartwychwstanie i z tej wiary czerpie siły a wielkanocne przeżycie nie jest tylko zwykłym wspomnieniem Zmartwychwstania Pańskiego, lecz także doświadczeniem naszego stawania się na nowo i niewzruszonej świadomości, że wszystko dokona się u kresu czasów” - stwierdził patriarcha Bartłomiej.
"Tym samym orędzie o Krzyżu i Zmartwychwstaniu stanowi przeciwieństwo dla aroganckiego samoubóstwienia współczesnego człowieka, zsekularyzowanego, racjonalnego, przekonanego przez wszechmoc nauki, egocentrycznego, który wpadł w sidła doczesności i pozbawionego tęsknoty za wiecznością” - napisał w wielkanocnym orędziu prawosławny patriarcha Konstantynopola.
Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego obchodzi w tym roku ok. 350 milionów wyznawców prawosławia na świecie. Różny termin świąt wielkanocnych katolickich i prawosławnych wynika z różnic kalendarzowych - ze stosowania rożnych kalendarzy - starego, juliańskiego i gregoriańskiego (katolicy, od reformy gregoriańskiej w XVI w.) oraz nieco innego sposobu wyznaczania daty tych świąt. We wszystkich Kościołach wypadają one w pierwszą niedzielę po wiosennej pełni księżyca, ale Wschód dodaje do tego jeszcze jeden warunek: nie może to być wcześniej niż wiosenne zrównanie dnia z nocą (co wiąże się z obchodami Paschy żydowskiej). W efekcie bywa tak, że Wielkanoc obchodzi się wspólnie, ale i tak, że różnica może dochodzić nawet do pięciu tygodni.